środa, 16 lipca 2014

"Czy wiesz, że" - co można, a czego nie wolno robić w Kalifornii

Natknęłam się na taki krótki artykuł na SFgate i postanowiłam podzielić się paroma ciekawostkami (prawnymi) związanymi z życiem w stanie Kalifornia:

Za artykułem: California - "Is it legal or not?" SF Gate, July 14, 2014
1. pieszym należy się pierwszeństwo na wszystkich - oznaczonych i nieoznaczonych - przejściach (wow!;) ale w praktyce - poza może samym miastem San Francisco - tych pieszych na ulicach prawie w ogóle się nie widzi; tu rzadko kiedy ktoś "spaceruje". Wszyscy poruszają się głównie samochodami - tak rzadka obecność pieszych staje się jednak trochę niebezpieczna, ponieważ kierowcy wydają się być zupełnie nieprzyzwyczajeni do wzmożonej ostrożności przy przejazdach i skrętach na światłach...
2. łapanie stop-a jest nielegalne, jeśli stoi się na drodze... dozwolone z chodnika lub pobocza... wszystko oczywiście w trosce o bezpieczeństwo :)
3. Kalifornia jest jedyny stanem w USA gdzie motocykliści mogą "lawirować" między samochodami, czyli jeździć z nimi na jednym pasie! - jest to prawnie dozwolone, z pewnymi restrykcjami, jak np. ograniczeniem prędkości do nieprzekraczającej 10mph ponad prędkość dozwoloną na danym odcinku drogi (powszechnie mówi się nie o ograniczeniu ale o prędkości ruchu - czyli mniej więcej tak, jak w danym czasie jadą inne samochody - zawsze mnie to nurtowało: czyli jeśli wszyscy znacznie przekraczają dozwoloną prędkość to można jechać szybciej niż ograniczenie? ;-) tylko, że tutaj ludzie raczej nie grzeją, jeżdżą bardzo spokojnie i poprawnie.
4. Nagrywanie prywatnych rozmów bez pozwolenia jest nielegalne! (a podsłuchiwanie? ;-)
5. zrywać kwiatków - w parku, na drodze lub innym miejscu publicznym - też nie wolno! (jak dobrze, że mamy własny ogródek :)
6. dla rowerzystów - kaski są obowiązkowe tylko do 18 lat, później - jeździmy na własną odpowiedzialność.
7. nie wolno karmić gołębi i mew - nawet we własnym ogrodzie!
8. są pewne ograniczenia co do świateł podwozia w samochodach (sic!) - nie może być zbyt jasne (oślepiające innych kierowców) ani czerwone na przodzie - no ciekawe, pierwszy raz o czymś takim słyszę..

Jeśli chodzi o inne ciekawe przepisy związane z prowadzeniem samochodu i zasadami panującymi na drogach:
- skręt w prawo na skrzyżowaniu jest zawsze dozwolony, niezależnie od koloru światła, chyba że jest wyraźny napis NO TURN ON RED
- przy nakazie STOP - należy się zawsze zatrzymać, do momentu ustania ruchu kół pojazdu...
- na skrzyżowaniu, przy którym jest znak STOP, a nie ma sygnalizacji świetlnej, pierwszeństwo przejazdu ma samochód, który jako pierwszy dojechał do swojego znaku STOP. Następnie rusza ten, który dojechał do linii swojego znaku STOP zaraz po nim - przepis wydaje się być absurdalnie beznadziejny, ale sprawdza się!
-  przy łączeniu się dwóch dróg - zbiegania się pasów ruchu (np. wjazdu na autostradę; tzw. merging) samochód będący na głównej drodze ma umożliwić wjeżdżającemu pojazdowi włączenie się do ruchu - natomiast samochód wjeżdżający (na autostradę) ma płynnie włączyć się do ruchu.. czyli de facto nie ma ustalonego pierwszeństwa - kto komu ustępuje, kto kogo wpuszcza - a w praktyce ten na głównej wpuszcza ten drugi pojazd. Ten przepis wciąż wydaje mi się głupi i nie mogę się do niego przyzwyczaić - bo de facto, jadąc sobie spokojnie głównym pasem ruchu, nagle łączy się on z drugim pasem (dołączającym się) i przy odrobinie nieuwagi "ląduje się" na boku innego samochodu - na szczęście jeszcze nigdy mi się to nie przytrafiło ale zawsze wydaje mi się to bardzo możliwe.

A na koniec jeszcze jedna ciekawostka - w sklepach można zwrócić każdy niemalże zakupiony produkt i jest na to minimum 30 dni (w wielu przypadkach nawet do 90 dni!) - bez podania przyczyny, jedynie w oryginalnym opakowaniu i z rachunkiem. Kolega kiedyś nawet zwrócił... ciasto (kupił na imprezę, nawet nie wyjął z opakowania bo tyle było innego jedzenia i następnego dnia przyjęli mu zwrot... nieźle!) - ale tutaj nie miałoby chyba zastosowania zasada 30 dni ;-)

I jeszcze jedno - obowiązkowa jest segregacja śmieci (w domach jednorodzinnych; to jest chyba regulowane przez każdą county indywidualnie) - każdy dom ma 3 pojemniki na śmieci (niebieski na recycling, zielony na organics oraz szary na trash-wszystko inne; przynajmniej u nas jest taka kolorystyka) i danego dnia w tygodniu wystawia się te pojemniki przed dom i śmieciarki je opróżniają. Nie ma mowy o braku segregacji - mogą nałożyć karę pieniężną, jeśli znajdą w pojemniku coś, co nie powinno się w nim znaleźć (lub powinno znaleźć się w innym) - czasem są nawet bardzo restrykcyjni i nie przyjmują pojemników, które są wypełnione "po brzeg" i np. nie zamykają się. Przypomina mi się segregacja u nas na osiedlu na Ursynowie - segregacja segregacją a potem przyjeżdża jedna ciężarówka i zawartość wszystkich pojemników wrzuca do jednej śmieciarki, LOL.

sobota, 28 czerwca 2014

Strzelnica nad Lake Chabot

W sobotę poszliśmy na strzelnicę postrzelać - wybraliśmy się do pobliskiego ośrodka Chabot Gun Club (http://chabotgunclub.com/) niedaleko Lake Chabot. Położony jest  w Anthony Chabot Regional Park należącym do Eastbay Regional Park District (www.ebparks.org), prowadzą do niego kręte uliczki, wśród uroczych wzgórz Castro Valley, z bardzo malowniczymi widokami na okolicę i miejscowe jezioro Chabot.

Strzelnica ta istnieje tu od roku 1959 i można na niej strzelać z pistoletów, karabinów i strzelb - do tarczy, do wybranego celu oraz do tzw. rzutków (clay pigeons) - wyrzucane w powietrze worki z farbą, które rozpryskują/rozsypują się po trafieniu w nie. Ponieważ strzelnica funkcjonuje tu od ponad 50 lat i jest na wolnym powietrzu, to dzikie zwierzęta z pobliskiego lasu są całkowicie przyzwyczajone do hałasu i regularnych strzałów. Beztrosko czasem przechadzają się po terenie i obsługa mu je parę razy dziennie przepędzać, aby nikt ich (przypadkiem) nie postrzelił - to jest surowo karane, zwierzęta te są pod ochroną.
W czasie naszej obecności, w oddali przy lesie beztrosko spacerowała sobie sarenka i indyk, na szczęście nikt nie oddał strzału w ich stronę.



Co ciekawe, w strzelnicy nie wynajmują osobom publicznym- gościom sprzętu - można tu używać jedynie swojej broni (broń jest wynajmowana do ćwiczeń, lekcji oraz na odbywające się turnieje). My byliśmy tam z dwoma kolegami, obaj posiadają swoje strzelby i z nich korzystaliśmy. Ciężka sprawa trafić w takie latające rzutki - fartem trafiłam swój pierwszy strzał, i potem jeszcze dwa kolejne - nie jest to wynik godny odnotowania (biorąc pod uwagę, iż strzałów oddałam łącznie 25:). Wprawdzie nie byłam początkowo przekonana do tego rodzaju rozrywki, to po paru oddanych strzałach nawet mi się spodobało.
Chłopcy planują na jesieni polecieć np. do Minessoty i polować na indyki (to taki ich lokalny sport stanowy!).

W stanie Kalifornia panują jedne z bardziej restrykcyjnych praw dotyczących posiadania broni. Podobnie jak we wszystkich innych stanach, posiadanie broni jest legalne i dozwolone (przez wszystkich dorosłych obywateli, z wyjątkiem kryminalistów osób niepełnosprawnych umysłowo) jednak z pewnymi ograniczeniami, np. od 1 stycznia 2014 trzeba się najpierw zarejestrować i dopiero po około tygodniu można nabyć broń (okres ten nazywa się czasami okresem "cool down" - gdyby ktoś planował nabyć broń w ferworze emocji lub złości, to ma parę dni na uspokojenie się i przemyślenie swoich planów ;) Wymagane jest również zdanie pisemnego test uprawniającego do nabycia i użytkowania broni.

czwartek, 19 czerwca 2014

Jakimi liniami najlepiej latać do Kalifornii i kiedy?

To pytanie najczęściej powtarza się od tych osób, którzy planują nas odwiedzić.
My ostatnio lecieliśmy liniami Norwegian Air (www.norwegian.com), które świeżo uruchomiły loty transatlantyckie - ze Skandynawii (Norwegia/Oslo Gardermoen i Szwecja/Stokholm Arlanda) do Oakland/San Francisco. Pomimo mylącej nazwy lotniska docelowego - samoloty lądują na lotnisku w Oakland, East Bay. Dla nas to nawet parę minut bliżej niż lotnisko w San Francisco, więc takie połączenia bardzo są nam na rękę. Loty norwegian mają bardzo konkurencyjne ceny i zdecydowanie warto je rozważyć.
Zarówno do Oslo jak i do Stokholmu można dolecieć z Warszawy tanimi liniami (też norwegian.com, airbaltic.com lub wizzair.com) więc za bilet powrotny z Polski (Warszawy) do Kalifornii (Oakland) spokojnie można zmieścić się poniżej $1000.
Flotę mają nowoczesną (ja leciałam teraz Dreamlinerem - baaardzo fajnie i wygodnie), obsługę bardzo sympatyczną, na nic nie mogę narzekać.
Ze względu na to, że konkurują cenami i nazywają się tanimi połączeniami, to też oszczędzają na kosztach - trzeba zatem pamiętać o dokupieniu bagażu (do podstawowej ceny biletu, którą widać na stronie przy bookowaniu; chyba że lecimy w lecie i wystarczy nam mała walizeczka 10kg z samymi letnimi ciuszkami) i w wersji podstawowej - ekonomicznej, nie ma zapewnionego wyżywienia podczas lotu. Można zamówić jedzenie na pokładzie (kanapki, coś ciepłego, napoje - płatność kartą kredytową) lub wziąć ze sobą coś gotowego (pod warunkiem, że nie jest to płyn). Jeśli chcemy sobie posłuchać muzyki lub obejrzeć film na pokładzie, to należy pamiętać o wzięciu własnych słuchawek, bo tego linie też nie udostępniają (słuchawki i np. kocyk też trzeba sobie wykupić osobno w snack-barze, płatność też kartą kredytową).
Jeśli chodzi o dozwolony w tych liniach bagaż to ten główny (nadawany przy odprawie) nie może przekroczyć 20kg (trochę mało w porównaniu do innych linii) a podręczny 10kg (wymiary standardowe, jak wszędzie, 55x40x23cm). Z mojego ostatniego doświadczenia wynika, że obsługa nie jest specjalnie restrykcyjna przy odprawie - ja miałam ponad 3kg nadwagi i mnie puścili bez problemu :) podręczny również miałam spory (max wymiary) a wagowo zmieściłam się tylko dlatego, że laptopa trzymałam osobno w rękach i też nie robili mi żadnego problemu.
Jeden minus, jaki zauważyłam to po przylocie do Oakland wszyscy pasażerowie stoją w jednej kolejce do odprawy, co powoduje, że trwa ona znacznie dłużej niż by mogła trwać, gdyby był podział na turystów/posiadaczy wizy czasowej oraz obywateli/rezydentów (tak, jak jest w San Francisco). Ale biorąc pod uwagę to, że Dreamliner mieści na pokładzie ok. 300 osób a nie tak jak Airbus ok. 500 osób, to w sumie na jedno wychodzi ;-)

Jeśli akurat nie ma dobrych cen w norwegian.com to my najczęściej lataliśmy AirFrance/KLM (przez Amsterdam lub Paryż). Lufthansa jest najczęściej droższa, ale też ma wygodne połączenia. Raz również leciałam Swiss'em i cena była rewelacyjna. Z tego, co wiem od paru innych osób, również w SAS bywają dobre oferty cenowe na tych kierunkach. Generalnie my zawsze szukamy lotów na www.orbitz.com lub www.kayak.com - w zależności od sezonu powinny one oscylować wokół $750 (poza sezonem) do $1500 (sezon) i oczywiście zawsze najlepiej kupować z wyprzedzeniem minimum paru tygodniu.

Najpiękniejsze miesiące na odwiedziny Kalifornii to wg mnie kwiecień - maj (jeszcze nie jest zbyt gorąco, ładnie i zielono) oraz wrzesień - październik (już nie jest aż tak gorąco). Nie polecam miesięcy wakacyjnych bo jest bardzo upalnie i sucho (zieleń jest wysuszona) i ceny lotów znacznie wyższe. Choć teraz mamy czerwiec i jest ślicznie, ciepło i wciąż jeszcze zielono :-) oczywiście jeśli chcecie się wyrwać z Polski w czasie zimy to Kalifornia zawsze ugości wyższymi temperaturami (niż w Europie) ale nie będą to upalne tropiki ani pogoda na kąpiel w Pacyfiku - na to nie liczcie ;-)

Zapraszamy do nas!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Białe szaleństwo - narty w Squaw Valley-Alpine Meadows (Lake Tahoe)

Wydawało się, że w tym roku nie pojedziemy już na narty - a jednak, udało się :)
Cała zima była bardzo sucha - mało padało, wręcz mówiło się o największej suszy od parunastu lat. Śniegu trochę napadało w lutym ale szybko stopniał. Przewidywano krótki sezon sportów zimowych a jednak na początku kwietnia niespodziewanie napadało - w górach śnieg, w naszych rejonach sporo deszczu.
Zdecydowaliśmy się na szybki weekendowy wypad w góry - pojechaliśmy do Squaw Valley/Alpine Meadows, jednego z większych kalifornijskich ośrodków narciarskich nad Lake Tahoe, niecałe 200mil od San Francisco - na północny wschód (www.squaw.com).
Trafiliśmy idealnie, było puszyście, biało i bardzo słonecznie (w Dolinie Squaw średnio około 300 dni w roku jest bezchmurnych i słonecznych ;) Chyba z powodu tego, iż większość ludzi myślała jednak, że to już koniec sezonu w tym roku, nie było wielkich tłumów. Jeździło się wybornie.
Ceny za tę przyjemność są dość wysokie (2-dniowy pass w 2014 na oba ośrodki to koszt ok $200; wynajem nart na miejscu to około $60/dzień - znacznie taniej wychodzi wynajęcie sprzętu na cały weekend w Bay Area i przewiezienie go ze sobą do Tahoe - ale my nie mieliśmy już miejsca w samochodzie).
Warto jednak taki koszt ponieść - jest ponad 170 tras, 29 wyciągów, najdłuższa trasa ma około 5 km długości, wszystko (ośrodek) na wysokości ok 2000 m (szczyt ok 2700 m).
Daje radę :) i widoki przepiękne!







Sezon trwa tu mniej więcej od listopada do połowy maja, w lecie natomiast, od czerwca do połowy września można chodzić po górach i hike'ować.


środa, 19 czerwca 2013

Guacemole - kalifornijski przysmak

Avocado to mój ulubiony owoc (warzywo?) w Kalifornii. Jest tu klimat sprzyjający ich uprawie i drzewka avocado z odmiany haas rosną bardzo często w prywatnych ogródkach amerykańskich rodzin. Oryginalnie avocado pochodzi z Meksyku i jest głównie uprawiane w Ameryce Środkowej, jednak ze względu na bliskość Meksyku - zostało zapożyczone do kuchni amerykańskiej - kalifornijskiej.
Najpopularniejszym przysmakiem opartym na avocado jest Guacemole, moja absolutnie ulubiona przystawka - przekąska. Poniżej przedstawiam skrótowy przepis na szybkie przygotowanie Guacemole. Próbowałam je robić również w Polsce, jednak dostępne tam (i akurat wtedy - w maju) avocade były całkowicie pozbawione smaku i zrobiła się z nich płynna masa. Avocado do Guacemole powinny być miękkie (do rozmieszania widelcem) ale najlepiej smakuje, gdy w miękkiej masie są również większe kawałki avocado.

zdjęcie z: http://www.appforhealth.com/2014/01/easy-guacamole-recipe/

Avocado należy rozkroić na pół i wyżłobić miąższ - najlepiej do małej miski. Ugnieść widelcem i pomieszać. Skropić limonką (może być cytryną) aby owoc nie brązowiał. Do masy dodajemy następujące przyprawy (na oko): sól, pieprz cytrynowy, papryka ostra (najlepiej smoked), chilli powder. Wyciskam również jeden ząbek czosnku. Ważnym dodatkiem smakowym jest również typowa dla kuchni meksykańskiej cilantro - kolendra, świeże liście posiekane na drobno (jak pietruszka). Można również dodać pokrojone na drobno kawałki pomidorów oraz posiekaną cebulę. Niektórzy dodają również kawałeczki papryki lub papryczki chilli (świeże) albo jalapeno, ale u nas w domu się tego nie praktykuję (nie lubię papryki ani ostrej żywności).
Guacemole uwielbiamy jeść jako przekąska lub przystawka przed obiadem (z chipsami typu tortilla chips, nachos) albo jako dodatek do mięsa, np. świetnie smakuje ze stekiem!

Pychota, aż nabrałam chęci teraz na taką małą ucztę!